i brązowych oczach.
Był przepiękny wiosenny poranek słońce było na najwyższej pozycji Koda wstał i szybko pobiegł na skałę.
Po chwili poszedł zbudzić Kovu.
Koda:Tato budź się!
Kovu:Synu co chcesz?
Koda z zdziwieniem popatrzył na ojca.
Koda:Obiecałeś mi że pokarzesz mi calutkie królestwo?
Kovu:Dobra chodź
Koda wskoczył na ojca.
Kovu:Ty mały rozbójniku?
Koda:Tato?!
Kovu przytulił syna i razem poszli na lwią skałę.
Po dwóch minutach byli na samej górze.
Kovu:Każdy król panuje jak słońce wschodzi i zachodzi kiedyś moje słońce panowania zajdzie a wzejdzie dla ciebie
Koda:Wszystko moje jupi!!
Kovu:To nie jest takie proste?
Koda:Dlaczego przecież być królem to raj rządzić itp.
Kovu:Oh ... synu to nie oto chodzi
Koda:To o co?
Kovu:Każdy król ma obowiązek żeby wszystko było normie np.żeby nie było braku jedzenia czy coś takiego
Koda:Proste jak drut a polowanie należy do lwic prawda?
Kovu:Tak synu należy ale nie tylko
Koda:Mama mi tak powiedziała
Kovu:Ona ma inne zdanie
Koda:Aha
Po paru godzinach tłumaczenia wreszcie skończyli Koda pobiegł gdzie leżeli dziadkowie a Kovu i Kiara poszli odpoczywać.
Koda uwidział dziadków leżących koło siebie.
Koda:Cześć Dziadku cześć babciu
Simba i Nala:Cześć
Koda:Tata pokazał mi całe królestwo?!
Simba:Hmm... całe to dobrze
Koda:A w kim będziecie kiedy ja zostanę królem?
Nala:Nadal twoimi dziadkami a dla twoich dzieci pradziadkami
Koda:Wiesz co babciu nie lubię dzieci małych i nie będę mieć
Simba:To się zmieni
Koda:jak to?
Simba:Tak to
Koda przytulił dziadka i pobiegł w stronę sawanny.Po calutkim dniu zabawy wreszcie nadeszła noc.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz